Pierwszy kontakt z przychodnią miałam podczas ciąży - regularnie przychodziłam na wizyty do swojego lekarza ginekologa dr Jarząbka. Wszystko było w porządku, dlatego skuszona pozytywnym doświadczeniem zapisałam do tej przychodni swoje dziecko. Od tej pory każda wizyta w tym miejscu była katastrofą. Po trzech spotkaniach uciekliśmy stamtąd (też nie bez problemów). Mieliśmy "przyjemność" z dwiema lekarkami, przyjmującymi dzieci. Obydwie równie naszym zdaniem niekompetentne i nieprofesjonalne. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że zdecydowaliśmy się szczepić córkę szczepionkami tzw. starymi, sanepidowskimi, refundowanymi (mamy takie prawo!). Od tego momentu lekarki traktowały nas niemal jakbyśmy znęcali się nad dzieckiem. Byliśmy nachalnie namawiani na szczepionki 6w1 oraz na szczepienie również szcz nieobowiązkowymi. Kiedy wyraziliśmy szczerze nasze obawy, usłyszeliśmy komentarze typu" proszę iść na cmentarz popatrzeć sobie na groby malutkich dzieci" - to cytat! Po wyborze szcz nierefundowanych nasłuchaliśmy się dotkliwych, nieprofesjonalnych i zwyczajnie chamskich komentarzy, jak "chcecie kuć dziecko tyle razy? wiecie jaki to ból i przeżycie dla dziecka?" Usłyszeliśmy też słowa lekarki do pielęgniarki: "nie udało się, szczepimy pojedynczo". Nawet nie chcę się domyślać CO się nie udało. Nawet po zaszczepieniu nie obeszło się bez złośliwości. Po zapytaniu lekarki kiedy powinniśmy zgłosić się na kolejną wizytę usłyszeliśmy z wielkim wyrzutem: "nie wiem, bo wydziwiacie, rozdzielacie!" Podobnych komentarzy było mnóstwo. Jeżeli natomiast zadawaliśmy pytania o dolegliwości naszej córki, zazwyczaj w odpowiedzi dostawaliśmy "dzieci tak mają". Od momentu decyzji o szczepionkach refundowanych lekarki były dla nas niegrzeczne i złośliwe. Na szczęście zmieniliśmy już przychodnię, a nasza córka i my jesteśmy traktowani poważnie i profesjonalnie. Polecam omijać to miejsce szerokim łukiem, szczególnie z małymi dziećmi!
Placówka kompletnie niewydolna - o godz. 7 już brak miejsc do lekarzy. Nawet w uzasadnionych przypadkach nie prowadzą zapisów na tzw. dodatki - dziś odesłali mnie z 2miesiecznym niemowlakiem na opiekę całodobową. Bycie zapisanym do tej placówki to fikcja, i tak do lekarza nie da się dostać.
Niestety kolejny raz jestem rozczarowana funkcjonowaniem przychodni Ujastek Kurdwanów. O godzinie 7:00 przy braku osob przy rejestracji, nie mogłam zapisać chorego męża na wizytę, ponieważ nie było już miejsc. Słyszę tylko, że należy zapisywać się wcześniej, ale przecież objawy choroby pojawiają się nagle i trudno to przewidzieć. Zaproponowano mi wizytę w innej dzielnicy (Huta) lub nocną opiekę – co jest dla pacjentów niepraktyczne. To nie jest rozwiązanie, a poważny problem organizacyjny. Uważam takie postępowanie za naruszenie prawa pacjenta do równego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (art. 6 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta).Liczę na poprawę dostępności do lekarzy i lepsze zarządzanie rejestracją pacjentów.” W innym wypadku zrezygnuje z państwa usług.
Absolutnie nie polecam. Rejestracja to strata czasu - zapisują cię na teleporade po przedstawieniu sytuacji, gwarantując, że na niej uda się załatwić co trzeba, po czym traci się półtora tygodnia czasu w przeświadczeniu, że coś jest załatwione po to, aby dowiedzieć się, że lekarz telefonicznie nie może załatwić twojej sprawy.
Trafiłam tu na świetnych lekarzy i pielęgniarki: kompetentnych, życzliwych, tłumaczących, cierpliwych, pomocnych. I osoby rejestrujące też zawsze pomocne i uprzejme. Człowiek czuje, że jest tam w centrum zainteresowania. Sama przychodnia przyjemna, zadbana, dobrze wyposażona, czysta. Godziny pracy w porządku.
Proszę unikać tego miejsca! Otrzymałam z poradni przyszpitalnej Ujastek skierowanie na wykonanie badań będąc w 37 tygodniu ciąży. Umówiłam się na konkretny dzień i godzinę, po czym w kolejce musiałam oczekiwać do samego końca, według kolejności przybycia. Na zadane pytanie czy nie obowiązują godziny przyjęć, tylko kolejność przybycia, usłyszałam że jesteśmy na tyle dorośli, żeby sobie to samemu pilnować. Pani która pobiera krew, zupełnie tego nie potrafi robić, szukała żyły z wbitą igłą - prawie zemdlałam na miejscu. Próba z dwóch rąk, minęło 3 godziny ledwo wróciłam do domu. O paniach z recepcji nie wspomnę, siedzą mimozy we dwie wpatrzone w swoje telefony, nawet głowy nie podniosą na zadane pytania. To miejsce nie jest przyjazne kobietą w ciąży, panuje znieczulica. Omijać szerokim łukiem.